Not logged in | Log in | Sign Up
60 nie dzieli się na 40, taki rozkład będzie trudny do zapamiętania. Lepiej zostać przy 30 i pomieszać coś w układzie linii.
W Słupsku bardziej od linii liczą się ciągi komunikacyjne, więc nie powinno to być aż tak odczuwalne.
Schemat dla mnie jest nie do ogarnięcia na stronie. To jak ci biedni ludzie mają wiedzieć, gdzie te autobusy jeżdżą. Naprodukowali tych linii jak w Kielcach a to można objechać 5 liniami z przesiadkami.
Bezpośredniość tam konkuruje z podróżami realizowanymi drogą pieszą, stąd pośrednio taki układ linii.
Daj spokój, 1, 8, 7 jeżdżą prawie w te same miejsca, trasa 5 to jakiś koszmar. 2 ma jakieś pokręcone warianty a poza tym objeżdża jak piątka. Do reszty niedoszedłem.
Pasażerów jest mało i będzie coraz mniej, bo poziom świadczonych usług przez Operatora(MZK) z roku na rok pikuje niczym kamikadze. Analogicznie jest z Organizatorem(ZIM). Należy sobie zadać pytanie: Dlaczego tak jest?
Pierwszym powodem jest całkowity brak współpracy między ZIM a MZK, Najlepszy przykład to ubiór kierowców, są stosowne wymagania do których większość kierowców się nie stosuje(bo po co), kierownik działu przewozów czy dyspozytor w MZK mają to w dupie i uwagi kierowcy nie zwrócą a ZIM paluszkiem pogrozi i sprawa zamieciona pod dywan.
Drugi dobry przykład to klimatyzacja. ZAWSZE gdy zbliża się pierwsza fala ciepła do Słupska to muszą być wozy z zepsutą klimą, człowiek kulturalnie zgłasza to do odpowiedniej instytucji, oczywiście o problemie widzą i informują, że przeprowadzają stosowne kontrole a wszelkie uchybienia przekazują MZK i każą naprawiać. Rzeczywistość jest jednak zupełnie inna, bo w tym roku była żałosna sytuacja z wozami #1483 i #1484 które miały zepsutą klimatyzację cały czerwiec, lipiec(dopiero w II połowie lipca #1484 miało sprawną klimatyzację) a #1483 w... sierpniu. O czym to świadczy widać doskonale.
Trzeci powód który tu podaję nie jest jakiś ważny, ale dobrze ukazuje "współpracę" Operatora z Organizatorem. Gdzieś od końca lipca ubiegłego roku MZK zaczęło wymieniać piktogramy na swoich autobusach ze starych na nowe. Czynność niby prosta, bo zdejmujemy to co już jest naruszone zębem czasu a naklejamy ładne, świeże piktogramy. Niestety przekracza to możliwości MZK, ich flota liczy tylko i aż 58 wozów. Od lipca ubiegłego roku do listopada tego roku nowe piktogramy dostało tylko i aż 15(!) wozów czyli 26% taboru. Ba żeby było ciekawiej te piktogramy są ze sobą zmieszane, czyli dodatkowo estetyka wykonania tej "operacji" leży i błaga o dobicie, ale MZK od niepamiętnych czasów jest na bakier z estetyką. Stanowisko Organizatora w tej sprawie jest takie, że przekazuje ją do MZK i... pocałujta w dupę wójta.
Mówią, że "nadzieja umiera ostatnia". Niekoniecznie, ponieważ wystarczy dokonać zmian personalnych w ZIM-ie oraz MZK i problem się rozwiąże. Jak ktoś nie ma kompletnie pojęcia o danej dziedzinie niech się za nią nie bierze. A w tych przedsiębiorstwach nie jest dobrze.
Myślę, że kluczowe znaczenia przy wyborze komunikacji miejskiej ma krawat kierowcy.
@Tatuś Tatuś: A ja myślę, że kierowca ma obowiązek wyglądać schludnie. Zakładanie krawatu od 1 października do 31 maja nie jest chyba wygórowanym obowiązkiem a naruszanie zasad ubioru powinno się karać.
Tak na koniec powiedz mi czy twoim zdaniem kierowca ubrany w polówkę, dresowe jeansy i buty sportowe jest okej? Bo według mnie taki strój jest dobry...ale najwyżej do biura. Wymogi są jasne: niebieska koszula, ciemne spodnie(garniturowe lub klasyczne jeansy), czarne buty i krawat.
Powodem utraty pasażerów nie jest ani stan autobusów ani tym bardziej ubiór kierowców tylko układ sieci. Jak 2 lata temu likwidowano linię do Dębnicy Kaszubskiej to stworzyła się możliwość nowych połączeń. I owszem, linia nr 7 została dobrze przemyślana ale już 14-kę niepotrzebnie uruchomiono w całości po trasie już uczęszczanej. Mnie osobiście razi fakt, że na wielu ciągach autobusy jadą jeden za drugim a są miejsca w Słupsku, gdzie komunikacja nie dociera, np. ulica Paderewskiego, spora część Przemysłowej, Os. Bałtyckie, ul. Tramwajowa i Kościuszki. Wiele linii jedzie przez centrum w jedną stronę inną trasą, w drugą inną. To daje taki efekt, że np. z dworca do Kobylnicy jest jak dojechać ale z Kobylnicy na dworzec już nie bardzo. Z 3 maja na dworzec jedzie stado linii, z powrotem tylko dwie a w wakacje nawet tylko jedna. Ja jako mieszkaniec Słupska uważam, że cała sieć jest do przebudowy bo wiele razy bardziej mi się opłaca pójść gdzieś na pieszo albo pojechać samochodem niż skorzystać z komunikacji.
Czy każda linia w Słupsku musi jeździć ze Szpitala do CH Jantar na dziesięć sposobów?
Mam taką hipotezę, że za spadkiem pasażerów w słupskiej komunikacji miejskiej odpowiada już polityka transportowa miasta. Zwróćcie uwagę, że częstotliwości w dni powszednie jak na miasto tej wielkości są naprawdę przyzwoite. Autobusy są dostępne co kilka minut na trasie Os. Niepodległości - Os. Westerplatte (całe miasto w osi wschód-zachód, tylko różnymi trasami). Wiek taboru jest również jednym z najniższych w Polsce. Ceny biletów są zamrożone od lat - 74 złote za miesięczny, a 2,50 zł za jednorazowy/30-minutowy to są naprawdę "grosze" jak za taki standard. Infrastruktura przystankowa jest w dobrym stanie, sporo jest tablic z dynamiczną informacją pasażerską.
W badaniach marketingowych, gdzie określa się hierarchizację potrzeb przewozowych, zazwyczaj w małej i średniej wielkości miast wskazuje się na bezpośredniość połączeń. Później częstotliwość, cena biletów, stan taboru, przystanków, itp. W Słupsku wszystkie te elementy wydają się być spełnione (w mniejszym lub większym stopniu, na pewno powyżej polskiej średniej). Dlaczego więc liczba pasażerów spada? Łatwość w korzystaniu z samochodu w ścisłym centrum wpływa na spadek popularności transportu zbiorowego. Być może w organizacji komunikacji miejskiej osiągnięto już "maksimum" i powinno się spojrzeć na transport w mieście z szerszej perspektywy.