Not logged in | Log in | Sign Up
Reasumując człowiek umarł mw po jakim czasie? (skoro umarł po podniesieniu, to ile trwał dojazd dźwigu itd itd)
Krwotok może być i słaby, ale jak nie ma "mądrej" osoby na miejscu zdarzenia przed przyjazdem służb ratunkowych, to może się wykrwawić w parę chwil.
@Alojz: na tą chwilę nie wiem zarówno po jakim czasie umarł ani ile trwał dojazd dźwigu (nie wnikałem w to na miejscu, zwłaszcza że musiałem się zmywać gdzie indziej). I żeby nie było niedomówień: Pogotowie Techniczne zapewne przyjechało szybko (choć wjechać na dolny poziom mostu na pewno łatwo nie było), a klient pewnie by żył tak długo dopóki by nie podnieśli (obojętnie czy po 10 czy po 110 minutach). Znałem takie "akcje" z historii, a teraz już mam potwierdzenie że opowieści typu "lekarz akt zgonu wypisał w trakcie rozmowy z człowiekiem leżącym pod tramwajem" są prawdziwe... W każdym razie koleś - jeśli już faktycznie chciał ze sobą skończyć - zrobił to w najmniej humanitarny dla siebie sposób... @Michał K.: chyba do końca nie zrozumiałeś. Facet żył do momentu podniesienia tramwaju. Na miejscu były wtedy wszelkie możliwe służby (w tym trze zespoły Pogotowia Ratunkowego), ale i tak nic nie można było zrobić. Bo ciężko uratować kogoś, kto w zasadzie jest przecięty na pół... /kl
już naprawdę lepiej by było gdyby się z tego mostu rzucił a nie skakał pod tramwaj, tylko krwi napsuł i torowcom i sobie a przede wszystkim motorniczemu któremu z całego serca współczuję takiej historii...
Wypada się zgodzić w 100%. Zresztą takie głosy pojawiły się również na miejscu zdarzenia, że lepiej dla wszystkich by było jakby skoczył w drugą stronę... A motorniczy już niestety do końca życia "będzie miał co wspominać". A zdecydowanie lepiej aby nie miał takich wspomnień... /kl
Dobrze, że dźwigiem udało się wjechać w takie miejsce, bo PSP poduszkami chyba nie dałaby rady. "Lepszego" miejsca nie mógł sobie wybrać.
PSP było na miejscu, ale tramwaj ewidentnie podnosił dźwig z R-2. A reszty nawet nie ma co ponownie komentować... /kl
Najgorsze że pamiętamy dość długo numery taborowe z powodu takich zdarzeń. Wracają dość nieprzyjemne wspomnienia przy byle jakiej okazji patrząc na taki wóz.
To prawda Krzychu. A ja to w ogóle dużo mogę o prawie każdym tramwaju opowiedzieć - jakoś zostaje mi w pamięci ;] BTW: wczoraj kolejny delikwent "zwiedzał od spodu" tramwaj - tym razem #1178... /kl
Nie ma chyba ani jednego wagonu 13N, który by nie miał na swoim koncie chociaż ciężkiego uszkodzenia człowieka.
Zapewne nie ma, ale moja pamięć do początku lat 60. zdecydowanie nie sięga Aczkolwiek wtedy podobnych wypadków było na pęczki... /kl
Kiedyś nawet w sieci udało mi się znaleźć imię i nazwisko pierwszej osoby potrąconej przez elektryczny tramwaj w warszawie
A ja znalazłem datę i miejsce tego zdarzenia A swoją szosą, to zamiast grzebać w sieci lepiej byś mi stosownego maila wysłał! ;] /kl
Sądzę, że ktoś zrobił to w odruchu desperacji. Rzucanie się pod tramwaj w Warszawie nie jest dobrym pomysłem na szybką śmierć. Ale często "spontaniczni" samobójcy nie myślą racjonalnie. Tragedia człowieka to jedno, ale na miejscu motorniczego nie chciałbym być.
Nigdy nie byłem "spontanicznym samobójcą", ale wypada się zgodzić, że zbyt racjonalnie to oni w takiej chwili raczej nie myślą... A motorowy ma traumę do końca życia. I wiele potem zależy od pomocy jaką taki człowiek otrzyma - znam takich co po tygodniu zapomnieli i dalej przez wiele lat jeździli tramwajami. Znam też takich, których to przerosło i niestety musieli odejść z tego zawodu... /kl
Obawiam sie że takich zdarzeń do Świąt będzie jeszcze kilka :(
Sam wczoraj o mało nie zdjąłem Pani na "Radosława"
No a dzisiaj kolejna osoba pod wozem :(